2 lis 2024-14:00
Do przerwy: -
Polonia Kopytowa
4
4 : 1
Orzeł Bieździedza
1
Koniec meczu
Bramki
Bramka
Szczur
0'
Bramka (samobójcza)
0'
Bramka
Jastrząb
0'
Bramka (samobójcza)
0'
9'
Skład
Polonia Kopytowa
 
P.Gierlicki
 
Buda
 
Trybus
 
Pernal
 
Łukaszewski
 
Szczur
 
Marchewka
 
Jastrząb
85'
 
Grzesik
60'
 
Munia
 
Kułak
Zmiany
 
G.Sajdak
85'
 
M.Gierlicki
60'
Orzeł Bieździedza
77'
 
p
Kamil Witalis
68'
85'
62'
85'
9'
Zmiany
77'
68'
85'
62'
85'
Zmiany
Schodzi
Grzesik
Wchodzi
M.Gierlicki
60'
Polonia Kopytowa
Orzeł Bieździedza
68'
Schodzi
Kamil Witalis
Schodzi
Jastrząb
Wchodzi
G.Sajdak
85'
Polonia Kopytowa
Sędziowie
Sędzia: Kępa
Sędzia asystent 1: Czach
Sędzia asystent 2: Kopeć
Kartki
0'
Żółta kartka
0'
Żółta kartka
Sprawozdanie

W przedostatnim meczu rundy jesiennej rozgrywek KEEZA A klasy seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na wyjeździe z Polonią Kopytowa 1:4. Pierwsze 45 minut były bardzo dobre w wykonaniu naszych zawodników, ale już drugie śmiało można nazwać kabaretem, bo bramki jakie straciliśmy byłyby hitem internetu w kategorii łapu-capu i nie przystoją randze nawet spotkań orlików. Od samego początku ORZEŁ odważnie ruszył do ataków, jednak uderzenie z boku szesnastki Pawła Sikory okazało się chybione. Po chwili Adrian Śliż minął bramkarza Polonii i oddał strzał w kierunku praktycznie pustej siatki, jednak jak spod ziemi wyrósł obrońca i zażegnał niebezpieczeństwo, wybijając futbolówkę na korner. W 9. minucie nasz napastnik miał już więcej szczęścia, wykorzystując sytuację sam na sam po prostopadłym podaniu od Damiana Niklewicza i nasz zespół wyszedł na prowadzenie. Zaskoczeni gospodarze nie mieli żadnego pomysłu, żeby przedostać się pod pole karne Piotrka Jareckiego, a jedynie próba Kacpra Marchewki z dystansu jest godna odnotowania. Po kwadransie zapachniało drugim trafieniem dla ORŁA, kiedy to niefrasobliwie we własnej szesnastce rozgrywali kopytowianie i piłkę przejął Adrian Śliż, ale finalnie został nabity i nic z tego nie wyszło. W 22. minucie niezwykle aktywny nasz uniwersalny zawodnik stanął oko w oko z Przemysławem Gierlickim, minął go na pełnym biegu i zmierzając z futbolówką przy nodze do pustej siatki, nieatakowany przez nikogo posłał ją... obok prawego słupka. Ta sytuacja z pewnością będzie śnić mu się po nocach, a łatwiejszej pozycji może już nie mieć nigdy. Jeszcze przed przerwą Polonia dwukrotnie nam zagroziła, najpierw po rzucie wolnym Wojciecha Munii, z którym poradził sobie Piotrek Jarecki oraz uderzeniu z dziesięciu metrów przy dalszym słupku. Po zmianie stron niewiele się działo aż do momentu wyrównania przez Tobiasza Jastrząba, który zszedł do środka po oskrzydlającej akcji i... skiksował, a że piłka odbiła się jeszcze od któregoś z naszych defensorów to wturlała się do bramki. Polonia poszła za ciosem i po wrzucie z autu na wysokości pola karnego Marcin Cyrulik tak główkował na piątym metrze, że pocelował w samo okienko, zaliczając gola samobójczego. ORZEŁ nie miał żadnych argumentów, aby odpowiedzieć miejscowym, którzy z każdą minutą mocniej się rozkręcali i wjeżdżali w naszą defensywę jak w masło. W 67. minucie kapitalnie do przewrotki złożył się Wojciech Munia i słupek uratował żółto-zielonych przed utratą kolejnego gola. Kiedy wprowadzony po przerwie na plac gry Marcin Gierlicki urwał się lewym skrzydłem, zbiegł niemalże do końcowej linii i próbował zagrywać wzdłuż bramki Piotrek Jarecki w parodystyczny sposób wbił sobie "swojaka". Na 4:1 podwyższył Damian Szczur, finalizując indywidualną akcję Wojciecha Munii i dogranie na siódmy metr. W końcowych minutach Polonia mogła, a nawet powinna strzelić kolejne gole, ale za pierwszym razem Tomek Osika przyszedł z asekuracją naszemu golkiperowi i wybił futbolówkę z linii, a za drugim Piotrek Jarecki wyśmienicie interweniował po rzucie rożnym i uderzeniu głową. Może zabrzmi to dziwnie, ale byliśmy dziś bliscy wygrania meczu, a przegraliśmy na własne życzenie, bo jak się stwarza sytuacje to trzeba je wykorzystywać i jak rywal nie wie co zrobić to na pewno nie należy mu pomagać. Byliśmy bardzo hojni w rozdawaniu prezentów i zamiast w miarę spokojnej zimy znów musimy drżeć i ratować się przed czerwoną strefą.