

W meczu 22 kolejki rozgrywek o mistrzostwo krośnieńskiej A-Klasy, ORZEŁ Bieździedza bezbramkowo zremisował ze swoim imiennikiem z Lubli. Przez pierwszy kwadrans coś się działo, alo nic się nie działo - tak też można opisać cały mecz, do którego adekwatny padł rezultat. W 13 minucie pierwszy celny strzał oddał ORZEŁ za sprawą główki Patryka Krupki po centrze Piotrka Caputy, ale strzelec był zbyt daleko bramki by zaskoczyć golkipera. Dwie minuty później także strzałem głową próbował Marcin Nizioł po centrze z rzutu wolnego Dawida Rachowicza - tym razem z bliższej odległości i z większymi problemami golkiper, ale nadal bez bramki. Pięć minut później ponownie próbował Marcin Nizioł po dobrze zawiązanej akcji z kontrataku, ale uderzenie pozostawiało wiele do życzenia. ORZEŁ mocno podkręcił tempo od 20 minuty podchodząc wyżej do pressingu, w 24 minucie po mocnym doskoku na połowie Lubli i odbiorze piłki Dawid Rachowicz poszukał szczęścia z dystansu plasowanym strzałem, ale obok bramki. W 26 minucie Lublanie zaskoczyli naszą drużynę szybko rozegranym rzutem wolnym, po którym napastnik gospodarzy stanął oko w oko z wracającym między słupki Kacprem Wojnarem, ale nasz bramkarz wyszedł obronną ręką. W 35 minucie Dawid Rachowicz wyłożył piłkę spod linii końcowej do Andrzeja Jakubowskiego, ale ten nieczysto uderzył, z dobiciem pospieszył Patryk Krupka, ale jego strzał daleko poza bramką. W doliczonym czasie gry Łukasz Kiebała faulował wbiegającego za linię obrony napastnika Lubli i ORZEŁ mógł mówić o dużym szczęściu, że arbiter pokazał tylko żółty kartonik. Po zmianie stron próbował z 35 metrów Marcin Cyrulik, ale futbolówka minimalnie minęła poprzeczkę. W 50 minucie gospodarze zawiązali świetną akcję, po której Sławomir Majewski oddał strzał z 16 metrów minimalnie nad bramką. Niedługo potem drugim „żółtkiem” ukarany został defensor Lubli i ORZEŁ grał w przewadze, z której średnio skorzystał, bo niespecjalnie zmienił się obraz meczu. W 69 minucie Mateusz Rogaczewski złamał akcję do środka, poszukał na prawym skrzydle Damiana Niklewicza, który oddał groźny strzał ale nad bramką. W 76 minucie Mateusz Rogaczewski poszedł na przebój mijając dwóch zawodników kończąc akcje strzałem, ale obok bramki. W 89 minucie Łukasz Zając miał piłkę meczową na czole po rzucie rożnym, ale po jego uderzeniu futbolówka wylądowała na spojeniu bramki Lubli. Remis i punkt dopisany do konta. Można mieć niedosyt, ale patrząc w tabele i mając na uwadze historie spotkań z naszym imiennikiem „zza między”, jest to punkt który trzeba szanować w dystansie całego sezonu.