




W kolejnym meczu rundy jesiennej rozgrywek KEEZA A klasy seniorów ORZEŁ Bieździedza przegrał na wyjeździe z rezerwami Czarnych Jasło 0:4. Pierwsza połowa jeszcze wyglądała jako tako, ale w drugiej, szczególnie po przerwie spowodowanej przyjazdem karetki pogotowia ratunkowego kiedy kontuzji głowy po zderzeniu z Kamilem Witalisem doznał jeden z zawodników gospodarzy to był już istny blamaż i kompromitacja. Wiadome było, że młoda drużyna jaślan będzie bardziej wybiegana i raczej postara się prowadzić grę, więc jakoś specjalnie nikogo to nie zaskoczyło, stąd defensywna postawa ORŁA i szukanie szans w kontratakach. Premierowy kwadrans spotkania nie przyniósł większego zagrożenia, a uderzenia z jakimi przyszło się mierzyć Piotrkowi Jareckiego były na spokoju wybronione. W 21. minucie po dalekim wykopie przez naszego golkipera i kiksie obrońcy Czarnych Adrian Śliż stanął oko w oko z Łukaszem Lepuckim, ale nie zdołał oddać dobrego strzału i finalnie nic z tego nie wyszło. Po chwili spod linii bocznej próbował Mateusz Rogaczewski oraz z trzydziestu metrów Adrian Śliż, jednak w obu przypadkach pewnie spisywał się popularny "Lepa". Kiedy na lewym skrzydle poklepali Piotrek Caputa z Mateuszem Rogaczewskim, a ten drugi dośrodkował na dalszy słupek, gdzie nabiegał Adrian Śliż wydawało się, że gol jest formalnością, lecz nasz napastnik minął się z futbolówką, mając przed sobą pustą siatkę. Jeszcze przed przerwą sprzed szesnastki po stałym fragmencie z woleja strzelał Jarek Malikowski, ale niecelnie. Tuż po zmianie stron Nataniel Bajorek przepytał naszego bramkarza z dalszej odległości, jednak bez efektu. W 55. minucie w walce o piłkę doszło do zderzenia głowami Kamila Witalisa z Szymonem Dziedzicem do tego stopnia, że konieczne było wezwanie karetki pogotowia ratunkowego, która zabrała kapitana Czarnych do szpitala. Mecz został przerwany na 22 minuty, a po wznowieniu gry zawodników ORŁA jakby nie było na boisku, a myślami znaleźli się bardziej przy wieczornym seansie filmowym, aniżeli w podjęciu walki o jakiekolwiek punkty. Jaślanie błyskawicznie wyszli na prowadzenie po dobitce obronionego rzutu karnego przez Piotrka Jareckiego, który został sprokurowany przez Jarka Malikowskiego. W 67. minucie fatalnej straty dopuścił się tyle co wprowadzony na plac gry Tomek Osika, Czarni "pojechali" i z bliska formalności dopełnił Karol Zabawa. Na 3:0 podwyższył Hubert Rak, finalizując dynamiczną akcję i dogranie wzdłuż bramki. ORŁA dobił Kacper Henzel urywając się prawym skrzydłem i strzelając od słupka nie do obrony. Nie tak wyobrażaliśmy sobie te zawody i nie tak to miało być, bo zamiast zainkasować trzy punkty i myśleć o złapaniu kontaktu ze środkiem tabeli zostaliśmy czerwoną latarnią ligi... Demony wróciły, gdzieś już ten scenariusz przerabialiśmy i fakty są takie, że na tą chwilę jesteśmy najsłabszą siłą w A klasie.