


W kolejnym meczu rozgrywek o mistrzostwo krośnieńskiej A-Klasy, grupy III, ORZEŁ Bieździedza pokonał na wyjeździe drużynę GKS Zarzecze/Dębowiec 1:2. Kolejny tydzień z bardzo dobrym występem ORŁA, który tym razem zaobfitował w jakże ważne trzy oczka! Ale od początku - sobotnie zawody można było określić meczem dwóch połów. W pierwszej odsłonie działo się niewiele, gra toczyła się w środku pola z optyczną przewagą gospodarzy, ale akcji bramkowych było jak na lekarstwo. ORZEŁ lepiej wszedł w spotkanie, bo już w drugiej minucie po dalekim zagraniu w pole karne przytrzymywany był Adrian Śliż, jednak prowadzący te zawody Tomasz Jagieła nie dopatrzył się przewinienia. Zaledwie trzy minuty później ORZEŁ przeprowadził koronkową akcję, po której Andrzej Jakubowski stanął oko w oko z golkiperem gospodarzy po podaniu Dawida Rachowicza, ale jego strzał w kierunku dalszego słupka minimalnie minął się z celem. Po tej sytuacji ekipa GKSu coraz śmielej poczynała sobie na boisku i z minuty na minutę ich przewaga rosła, jednak bez efektu w postaci bramki. Ba, nawet Piotrek Jarecki specjalnie się nie zmęczył, bowiem jak tylko pojawiało sie zagrożenie Jarek Malikowski wyrastał jak spod ziemi i raz po raz wyjaśniał sytuacje spod naszej bramki. Wszystko zapowiadało, że obie ekipy zejdą na przerwę z bezbramkowym remisem, ale Marcin Nizioł dał naszej drużynie upragnione prowadzenie w 42 minucie. Marcin Cyrulik posłał z rzutu wolnego z 40 metrów centrę w pole karne, a defensywa gospodarzy zupełnie zaspała z kryciem. Marcin Nizioł niepilnowany wyskoczył do główki na 10 metrze i precyzyjnym uderzeniem dał ORŁOWI prowadzenie. Bramka ożywiła spotkanie, gdyż ekipa GKSu rzuciła się do zmasowanych ataków, chcąc wyrównać stan meczu przed przerwą, w 45 minucie niemal odbiło się to czkawką - obrona ORŁA wyekspediowała futbolówkę na stronę gospodarzy, obrońcy zostawili piłkę bramkarzowi, ale ten zaspał na przedpolu, a czujnie za akcją popędził Dawid Rachowicz, jednak w stykowej piłce na 30 metrze, szybszy okazał się Mateusz Kukowski. Z jego wybicia wykreowała się ostatnia akcja pierwszej połowy, kiedy to napastnik Zarzecza strzałem sprzed szesnastki minimalnie przestrzelił nad poprzeczką. Początek drugiej połowy był jednym z lepszych fragmentów tej rundy ORŁA - nasza drużyna ruszyła do lawinowych ataków chcąc zabić mecz w zarodku. W 47 minucie kapitalnym krosowym podaniem Andrzej Jakubowski znalazł wbiegającego Adriana Śliża, ten jednak uderzył obok bramki. W 49 minucie ORZEŁ wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Po faulu na narożniku pola szesnastu metrów do piłki podszedł Dawid Rachowicz i bezpośrednim uderzeniem na bramkę pokonał golkipera gospodarzy. Mimo dwóch bramek przewagi napór ORŁA nie ustawał, w 54 minucie mogło być 0:3, ale fenomenalną interwencją popisał się Mateusz Kukowski. Po centrze Adriana Śliża na głowę Andrzeja Jakubowskiego, ten sprytnym uderzeniem chciał przelobować wychodzącego golkipera, jednak na raty, końcami palców udało mu się sparować futbolówkę. W 61 minucie po raz kolejny ORZEŁ mógł podwyższyć - do piłki z rzutu wolnego na połowie podszedł Marcin Cyrulik, mimo że każdy spodziewał się centry nasz kapitan rozegrał krótko z niepilnowanym Adrianem Śliżem, ten poszukał w polu karnym Marcina Nizioła, który przełożył sobie dwóch obrońców i oddał mocny strzał na bramke, ale na posterunku ponownie był Mateusz Kukowski, do dobitki niemal do pustej bramki, ale z ostrego kąta dopadł Patryk Krupka, jednak wślizgiem uratował swój zespół przed stratą trzeciej bramki defensor Zarzecza. Po tej akcji w końcu rytm meczowy odzyskali gospodarze, którzy z upływem każdej minuty coraz bardziej dominowali mecz. W ostatnich 10 minutach spotkania nasza drużyna broniła dostępu do bramki niemal całą jedenastką. W 83 minucie gospodarze wykreowali najlepszą dla siebie akcję do zdobycia bramki - po prostopadłym zagraniu skrzydłowy GKSu wyszedł jeden na jednego z Piotrkiem Jareckim, ale fatalnie uderzył obok bramki. Pięć minut później niemal w bliźniaczej sytuacji powtórzyli akcję gospodarze, ale zamiast się poprawić, to uderzenie było jeszcze gorsze od poprzedniego. W 90 minucie drużyna z Zarzecza dopięła swego zdobywając bramkę kontaktową - po miękkiej wrzutce z prawego skrzydła do futbolówki dopadł napastnik GKSu, chociaż pierwsze uderzenie zostało obronione, a drugie wyblokowane, tak wobec trzeciego nasza obrona była bezradna i zrobiło się 1:2. W szóstej minucie z doliczonych trzech faulu niemal na linii szesnastki dopuścił się Marcin Cyrulik, zadrżały wszystkim kibicom serca, jednak strzał przyjął na ciało Jarek Malikowski, a zaraz po tym arbiter zakończył zawody. Mamy to! Niezwykle cenne zwycięstwo przy pokazanym charakterze, woli walki i dobrej grze, brawo drużyna!